Signac, który tego lata zamierzał napisać – a jednocześnie popłynął – w Saint-Briac w Bretanii, zasugerował, by spędził kilka tygodni na wybrzeżu kanału La Manche. Pomysł ten przyszedł do smaku Siarki, ożyły w nim wspomnienia służby wojskowej w Brześciu. Ponadto, Siarka przepracowana – wpłynęła na stałe napięcie. Jeśli on i Signac od czasu do czasu wpadali do jakiejś kafeterii, na przykład na koncercie Eden na Sewastopolu Boulevard lub na Big European Concert na Biot Street, niedaleko Clichy Square, a następnie po to, aby tam narysować, aby obejrzeć kontrast kolorów stworzony przez sztuczne oświetlenie.
Oczywiście prawie nie przeoczył niezależnych spotkań w kawiarni Marengo na Saint-Honore, w pobliżu Luwru, słuchał, w zamyśleniu ssał telefon, o czym rozmawiają inni, wychodził z kawiarni i podążał ulicą Vivienne w kierunku Montmartre z przyjaciółmi – Signac, Angran. , Zhoden lub Adolf Alber – ponownie powrócił do swoich refleksji i od czasu do czasu zwrócił uwagę przyjaciół na „dodatkową aureolę wokół lamp gazowych”. Nic go nie rozpraszało. Los artysty poprowadził całe życie w wyraźnie wyznaczonym kierunku. Wszystko, co nie miało nic wspólnego z twórczą pasją, wydawało mu się nonsensem. Podróż mogła przynajmniej dać Sulfurowi odrobinę wytchnienia – zmiana miejsca sprawiłaby mu przyjemność.
Zatrzymał swój wybór w Grancana, małym porcie rybackim na wybrzeżu Calvados; możliwe, że to miejsce skłoniło go do podpisania. I wyruszył, nie zapominając o zapełnieniu sporą ilością kolorów: być może kontemplacja morza nauczyłaby go wiele.
Grankan i jego okolice nie były szczególnie malownicze. Niewielka wioska z przysadzistymi budynkami, portem, piaszczystą plażą wśród skał, których falująca sylwetka wznosiła się nad brzegiem morza. Głęboko w łąki rozciągnięte Bessen, ogrodzenia ogrodzenia i pokroić w rzędy wierzb lub topoli. Wzdłuż wybrzeża w kierunku Port-en-Bessen i Arromanches droga była kręta; inny prowadził przez pastwiska do Isigny.
Wkrótce po podjęciu pracy Sera okrążyła wybrzeże, tu i ówdzie robiąc szkice; naprawdę wziął sobie urlop, ponieważ, jak sam przyznał, te małe szkice „przede wszystkim przyniosły mu radość”. Zabrał ze sobą kilka czystych płócien tej samej wielkości co „Pejzaż na wyspie Grand-Zhatt”, ale zacznie malować je farbami później, poruszony tym czy innym motywem.
Morze działa na niego hipnotycznie. To do morza, tej bezgranicznej masy wody, na powierzchni której rozbłyskują rozbłyski, nieustannie powraca, czasem odtwarzając tylko dwa nierówne prostokąty na krokiecie – morzu i niebie. Przez długi czas bada statki: niektóre pływają pod pełnymi żaglami, inne są zamarznięte na płyciznach, które powstały po odpływie. W tych etiudach, z rzadkim wyjątkiem, nie zobaczysz ludzkich postaci, ucieleśniają one świat kompletnej samotności. Świat promieniujący melancholią, a nawet coś podobnego do niepokoju.
Oprócz krokietów Seru napisał w Grankan co najmniej pięć płócien. Pomimo różnicy w fabułach, wszyscy wyrażali tę samą obsesję, wszędzie artysta – może podświadomie – stosował tę samą kombinację elementów, ten sam kontrast między rozłogami morza i szczegółami pierwszego planu, wzmocniony przez ich bliskość: to albo statki stojące na łachach, albo ściana i bujny krzew, albo inne krzaki i ulice Grankanu, albo ziemny kopiec, wznoszący się nad morzem.
Włożył wszystkie swoje wysiłki w rozwój tematu, który mniej lub bardziej wyraźnie próbuje odzwierciedlić w obrazie inspirowanym widokiem skalistego klifu w okolicach Grancan – Cape du Ok. Jego ponura sylwetka dominuje nad perspektywą płótna nad morzem, dotykając linii horyzontu. Morze wydaje się bezgraniczne. Bujna i chaotyczna roślinność pokrywa skałę, stając się tym obrazem jako symbolem życia – w przeciwieństwie do prostego horyzontu, lepkiego i spokojnego nieskończonego morza, związanego z ciszą.
I w tych nowych pracach Sulphur doskonalił swoją technikę. Włożył pędzelek czystych farb, z których każdy przenosił jeden ze składników widocznego koloru przedmiotów. Na palecie znajduje się jedenaście kolorów: trzy główne, trzy dodatkowe i pięć pośrednich. Mieszanie tych kolorów z wybielaniem w różnych proporcjach pozwoliło mu uzyskać odpowiednie odcienie każdego z nich. Ponadto, wykonując instrukcje zawarte w książkach Chevrela i Rudy, wykonał koło chromatyczne, dzięki któremu szybko znalazł uzupełniające się kolory odcieni do różnych tonów.
„Przed nałożeniem rozmazu na małą płytkę Sulfur wygląda, porównuje, mruży, ocenia stosunek cienia i światła, rozpoznając kontrast, odruchy, zaklęcia przez długi czas nad pokrywką pudełka, zastępując paletę, walcząc z materiałem, następnie odbiera farby pędzlem ułożone w kolejności widma słonecznego, uzyskując różne elementy barw, które tworzą cień, który najlepiej wyraża tajemnicę odkrytą przez artystę. Od obserwacji do wykonania, od rozmazu do rozmazywania Chka pokryta jest farbami. ” .
Spektakl jest długi, skomplikowany, czasochłonny… Poza tym, ignorując zmysłowość ręki, jej udane odkrycia i kaprysy, wszystkie jej namiętne impulsy. Ręka jest niczym innym jak wykonawcą, poddającym się poddając się intelektowi. Mane, określając obraz, powiedział: „oko, ręka” … Siarka będzie miała prawo powiedzieć: „oko, umysł” … Wszystko, co instynktowne, niekontrolowane dla Siarki w malarstwie, sprowadza się do niczego. Co więcej, sama masa koloru, zmiażdżona, używana przez drobne cząstki, traci swoje naturalne właściwości z powodu zbyt podatnej na kruche pękanie, kruchej i krótkotrwałej materii.
Jest oczyszczone, staje się tak abstrakcyjne jak znak matematyczny, zamienia się w środek służenia umysłowi. Siarka unika wszystkiego, co może być związane z zmysłowością w postawie artysty do jego stworzenia. Czy jednak przerażenie spowodowane jego przynależnością do organicznego królestwa życia, a zatem rozkładanie życia, żyje na wieki, choć odradza się, ale skazane na śmierć? Nietykalność mineralna Cape du Ok, która, pokazując swoją surową siłę, unosi się nad morzem, symbolizując marzenie o wieczności…
Po powrocie do Paryża, Sulphur daje sobie słowo, aby latem następnego roku powrócić na wybrzeże Atlantyku. Pojedzie tam, aby „umyć oczy po długiej pracy w warsztacie i tak dokładnie, jak to możliwe, aby przekazać żywe światło ze wszystkimi jego niuansami”. Pobyt w Grankan okazał się niezwykle owocny dla artysty. Sprowadził stamtąd właśnie punkt techniki, z którego wkrótce korzysta w „niedzieli na wyspie Grand Jatte” oraz w „Pejzażu”. Wracając do pracy nad tymi dwoma obrazami, on przez kilka miesięcy starał się nadać im ostateczny wygląd.
Jednocześnie rozpoczęli pracę nad płótnem „Sekwana w Courbwaa”, przedstawiającym kobietę spacerującą z psem wzdłuż brzegu rzeki.